"Zamiast pełnić rolę współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje jego miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej niż rządzonej" święty Jan Paweł II
Są książki, obok których przejdziemy bez chwili refleksji. Są też takie, które dają odpowiedź, są drogowskazem, ale mogą też być jednocześnie przysłowiowym kijem włożonym w mrowisko.
Najnowszą książkę Szymona Hołowni "Boskie zwierzęta" zdecydowanie można zaliczyć do tej kategorii. Sam autor zdaje sobie sprawę z kontrowersji tematu, który porusza, o czym wspomina we wstępie. Na szczęście ta świadomość nie hamuje go przed podjęciem, tak ważnej dzisiaj dla świata treści w wyniku czego, otrzymujemy książkę, która porusza i daje do myślenia każdemu.
Jaka jest rola człowieka na świecie? Gdzie w tym wszystkim są zwierzęta? I czy człowieka przez tysiąclecia, a zwłaszcza w ostatnich kilkunastu latach się w tym nie pogubił? "Boskie zwierzęta" to przede wszystkim książka o życiu i w taki sposób powinniśmy do nie podejść, bo jak przypomina wiele razy autor, nasz Bóg jest Życiem. A my wszyscy, od początku świata jesteśmy ze sobą powiązani.
Szymon Hołownia w swojej książce o ochronie życia zwierząt, przyrody nie namawia wszystkich do przejścia na wegetarianizm, do zmiany sposobu żywienia o 180 stopni, tu i teraz. Podpowiada jednak, sugeruje, woła o opamiętanie. O ograniczenie naszych konsumpcyjnych zapędów. O niemarnowanie naszego dobra wspólnego. Przypomina, chociaż może dla niektórych to nowość(!), że zwierzęta są boskie, nie ludzkie. Fragment Księgi Rodzaju: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" stał się jednym z najbardziej nadinterpretowanych fragmentów Pisma Świętego. Już dzisiaj widzimy tego konsekwencje, ale prawdziwie zapłacą za to dopiero następne pokolenia.
Znaczna część wywodu Szymona Hołowni zdaje się tak oczywista, że aż dziw, że spora część z nas nie zwracała dotychczas na ten problem uwagi. Jak przekonuje, człowiek owszem, otrzymał miano opiekuna przyrody, ale to nie sprawiło, że sam przestał być jej częścią. Dlatego też, jeżeli ktoś krzywdzi przyrodę to krzywdzi również człowieka. Być może taka interpretacja przekona więcej osób.
Książka porusza również niewygodny, dla niektórych temat o duszy zwierząt, o ich możliwości zbawienia. Dla autora sprawa jest oczywista. Każde stworzenie boże będzie ocalone i zbawione. Każde zwierzę zostało przecież stworzone tak jak człowiek. Dla potwierdzenia swojej tezy przytacza też słowa papieża Franciszka, kiedy ten pociesza małego chłopca, który stracił ukochane zwierzątko. Wspomina również o świętych, którzy już w najwcześniejszych wiekach zostali zapamiętani jako obrońcy zwierząt i ogólnie przyrody.
"Boskie zwierzęta" to lektura dla każdej osoby zainteresowanej przyszłością naszej planety, ale też dla tych (może nawet bardziej), którzy o niej nie myślą. Ku przestrodze.
Na koniec cytat z "Laudato si" papieża Franciszka. Pierwszej, poświęconej tylko ekologii, encyklice papieskiej, do której znajdziemy liczne odwołania w tej książce: " Ponieważ wszystkie stworzenia są ze sobą powiązane, każde z nich musi być doceniane z miłością, podziwem, a my wszyscy, istoty stworzone, potrzebujemy siebie nawzajem".